Uważni czytelnicy gazet (lub czasopism) z pewnością zauważyli,
że problematyka pracy pełnomocników do spraw ochrony
informacji niejawnych stanowi w nich swoiste tabu. Z
okoliczności tej łatwo wysnuć dwa wykluczające się wnioski:
1. działalność pełnomocników ochrony w jednostkach
organizacyjnych, z uwagi na ustawowo przypisany im charakter
obowiązków, jest dziedziną na tyle prymitywnie oczywistą, że
nie wzbudza jakichkolwiek wątpliwości natury prawnej,
organizacyjnej, kadrowej czy personalnej;
2. pełnomocnicy ochrony zajmują się materią wybitnie
specjalistyczną i hermetyczną, chronią ponadto wiadomości
powszechnie niedostępne. W rzeczywistości problemy ich pracy
są dla ogółu czytelników tak pasjonujące, jak wiadomość o
przedwczorajszym poziomie wód Odry w okolicach Miedoni.
Nasuwa się też wniosek trzeci: skoro posłowie z sejmowej
komisji ds. służb specjalnych, obowiązani do znajomości
tajników ustawy o ochronie informacji niejawnych, opowiadają
dziennikarzom zacytowane przeze mnie na wstępie, osobliwe i
absurdalne historie o kompetencjach pełnomocników ochrony, to
może lepiej zaapelować o napisanie tej ustawy od nowa: i po
polsku.
Skąd biorą się pełnomocnicy? Bocian ich raczej nie przynosi...
Vox populi (czytaj: środowiskowe polskie piekiełko) obwołał
każdego z pełnomocników ochrony szeregiem pejoratywnych
określeń, z których najłagodniejszym jest miano jawnego
współpracownika służb specjalnych. Mimo to, przeglądając
pytania internautów rejestrowane w działach „Forum” różnych
serwisów zajmujących się problematyką ochrony informacji,
często czytam prośby o receptę „jak zostać pełnomocnikiem?”. Z
jednej strony dowodzi to istnienia grupy osób zainteresowanych
pracą z informacjami niejawnymi (przy obecnym poziomie
bezrobocia każde płatne zajęcie wydaje się atrakcyjne), z
drugiej zaś wskazuje, że przepisy ustawy z dnia 22 stycznia
1999 r. o ochronie informacji niejawnych (dalej: uoin)
napisano w sposób zawiły, nieprzejrzysty i nieprzyjazny dla
typowego czytelnika.
Zacznijmy więc od podstaw. Wskutek politycznych swarów i gier
interesów, datujących się od przełomu lat osiemdziesiątych i
dziewięćdziesiątych, Sejm III Rzeczpospolitej nie był w stanie
do 1999 roku uchwalić nowej ustawy regulującej zasady ochrony
informacji stanowiących tajemnicę państwową lub służbową. W
konsekwencji niemal przez całą poprzednią dekadę w realiach
państwa uwolnionego z okowów Układu Warszawskiego obowiązywały
przepisy ustawy z dnia 14 grudnia 1982 r. o ochronie tajemnicy
państwowej i służbowej, stanowiące relikt minionej epoki.
Dopiero realna groźba nieprzyjęcia Polski do NATO z powodu
tolerowania ustawodawczego skansenu skłoniła parlament do
pospiesznego uchwalenia – i tak in fine niedoskonałej [2] –
ustawy o ochronie informacji niejawnych.
Regulacja ta, w wielu fragmentach wiernie przekopiowana z
ustawodawstwa zachodniego, wprowadziła m.in. nieznaną dotąd
wszelkim rodzimym strukturom organizacyjnym funkcję
pełnomocnika ds. ochrony informacji niejawnych, czyli osoby
podległej bezpośrednio kierownikowi jednostki organizacyjnej,
odpowiedzialnej za zapewnienie przestrzegania przepisów o
ochronie informacji niejawnych. Zgodnie z art. 18 ust. 3 uoin
pełnomocnikiem ds. ochrony informacji niejawnych w jednostce
organizacyjnej może zostać każdy, kto spełni następujące
warunki:
|
wytypowany został do
sprawowania tej funkcji przez kierownika jednostki
organizacyjnej, |
|
posiada obywatelstwo
polskie, |
|
legitymuje się co najmniej
średnim wykształceniem, |
|
posiada odpowiednie
poświadczenie bezpieczeństwa wydane przez służbę ochrony
państwa po przeprowadzeniu postępowania sprawdzającego, |
|
odbędzie przeszkolenie w
zakresie ochrony informacji niejawnych przeprowadzone
przez funkcjonariuszy służb ochrony państwa. |
Analiza przywołanej normy wskazuje, że ustawowe kryteria
doboru kandydatów na pełnomocników są banalne, zwłaszcza gdy
skonfrontuje się je z podstawowymi zadaniami spoczywającymi na
pełnoprawnym pełnomocniku, kierującym w jednostce
organizacyjnej wyodrębnioną, wyspecjalizowaną komórką
organizacyjną do spraw ochrony informacji niejawnych, zwaną
„pionem ochrony”, do której zadań należy:
1) zapewnienie ochrony informacji niejawnych,
2) ochrona systemów i sieci teleinformatycznych,
3) zapewnienie ochrony fizycznej jednostki organizacyjnej,
4) kontrola ochrony informacji niejawnych oraz przestrzegania
przepisów o ochronie tych informacji,
5) okresowa kontrola ewidencji, materiałów i obiegu
dokumentów,
6) opracowywanie planu ochrony jednostki organizacyjnej i
nadzorowanie jego realizacji,
7) szkolenie pracowników w zakresie ochrony informacji
niejawnych według zasad określonych w rozdziale 8.
Do podstawowych obowiązków pełnomocnika ochrony należy
przeprowadzenie zwykłych postępowań sprawdzających wobec
pracowników jednostki organizacyjnej. Ustawowo określone
działania pełnomocnika związane z realizacją przedmiotowych
postępowań budzą, w moim odczuciu, szczególne emocje. Osobom
nadwrażliwym niełatwo jest zaakceptować sytuację, w której pan
Janek - do niedawna kolega zza biurka - zaczytywał będzie się
danymi zawartymi w naszych ankietach bezpieczeństwa,
korespondował na nasz temat z ABW lub WSI, Krajowym Rejestrem
Karnym, czy też Biurem Informacji i Statystyki przy Centralnym
Zarządzie Więziennictwa. Ów katastroficzny obraz potęguje
fakt, że pełnomocnik Janek założy każdemu z nas teczkę (sorry:
AKTA) i wydawał będzie poświadczenia bezpieczeństwa lub, co
gorsza, odmawiał ich wydania. Co bardziej dociekliwi
pracownicy jednostki organizacyjnej odnajdą poza tym w ustawie
zapisy art. 18 ust. 7 i 9, których treść wywołać może swoisty
ostracyzm środowiskowy wobec pana Janka - od tej chwili - z
pewnością byłego kolegi. W świetle bowiem powołanych
przepisów:
„...pełnomocnik ochrony współpracuje w zakresie realizacji
swoich zadań z właściwymi jednostkami i komórkami
organizacyjnymi służb ochrony państwa...”
oraz
„...podejmuje działania zmierzające do wyjaśnienia
okoliczności naruszenia przepisów o ochronie informacji
niejawnych, zawiadamiając o tym kierownika jednostki
organizacyjnej, a w przypadku naruszenia przepisów o ochronie
informacji niejawnych, oznaczonych klauzulą poufne lub wyższą,
również właściwą służbę ochrony państwa”.
Dylemat dyrektora: pan Janek, czy pani Basia?
W zasadzie jedynym problemem kandydata na pełnomocnika jest
pozytywne przejście procedury postępowania sprawdzającego
prowadzonego wobec niego przez służby ochrony państwa [3] na
pisemny wniosek osoby upoważnionej do obsady stanowiska, w tym
kierownika jednostki organizacyjnej, w trybie postępowania
zwykłego, poszerzonego lub specjalnego. Ostatni etap, czyli
uzyskanie zaświadczenia o przeszkoleniu przez służby ochrony
państwa jest czynnością typowo formalną – wystarczy aby
delikwent przybył na trzy dni do stolicy, podpisał listę
obecności i okazał się kwitem uiszczenia stosownej opłaty
przez delegującą go jednostkę organizacyjną na rzecz
szkolących go służb.
W konsekwencji dobór kandydata na pełnomocnika ochrony
uzależniony jest wyłącznie od konceptu i pisemnej decyzji
kierownika jednostki organizacyjnej. Może on wyznaczyć na
kandydata do tej roli kogokolwiek z zatrudnianego personelu –
w tym sprzątaczkę lub konserwatora (byle wylegitymowali się
maturą i polskim obywatelstwem). Warto zaznaczyć, że
uplasowanie pełnomocnika w strukturze urzędu lub firmy powinno
bezwarunkowo zapewniać tej osobie status niezależności i
bezpośredniej podległości kierownikowi jednostki
organizacyjnej [4]. Stąd nieprawidłowe jest na przykład
wytypowanie kandydatury pana Janka, obdarzonego słuszną
posturą i namiętnie trenującego sporty walki, zatrudnionego
jako referent w dziale pani Basi, gdyż zburzeniu uległaby tym
samym fundamentalna zasada jego bezpośredniej podległości
szefowi instytucji. Może więc wybrać panią Basię? Jej ojciec
jest emerytowanym pułkownikiem, w razie potrzeby coś jej tam
zawsze wytłumaczy...
Jak pokazała kilkuletnia praktyka (w tym źródłowe wiadomości
od pisujących w rubrykach „Forum”) ów prosty do zrozumienia
przepis w wielu przypadkach jest ignorowany przez kierowników
jednostek organizacyjnych. Niektórzy z nich przyjęli zresztą
genialne rozwiązanie typu „Dr Jekyll i Mr Hyde” (lub – jak kto
woli - „Wash and Go”), podpowiedziane im zapewne przez
któregoś z mężów uczonych w naukach prawa. Pełnomocnik ochrony
może w myśl powyższej bzdury podlegać nawet kilku przełożonym
w sensie wykonywania podstawowych obowiązków służbowych,
niezwiązanych z ochroną informacji niejawnych. Gdy przypisze
się dodatkowo delikwentowi obowiązki pełnomocnika, to
oczywiste jest przecież, że podlegał on będzie „w sprawach
niejawnych” tylko kierownikowi jednostki.
Nowe przepisy o ochronie informacji niejawnych obowiązują od 5
lat, a niektóre okoliczności ich wdrażania na przełomie
1999/2000, w tym głównie nieterminowe realizowanie przez
służby ochrony państwa procedur postępowań sprawdzających,
zarówno wobec kandydatów na pełnomocników ochrony, jak też
osób aspirujących do pracy z informacjami stanowiącymi
tajemnicę państwową, spowodowały oczywisty chaos w podmiotach
zobowiązanych do stosowania przepisów uoin. Kierownicy
jednostek organizacyjnych w wielu przypadkach desygnowali do
„pionów ochrony” pracowników kompletnie nieprzygotowanych i
niezainteresowanych taką problematyką. W znacznej części
przypadków osobom tym dopisano do zakresu obowiązków
służbowych rzeczone, dodatkowe kompetencje wynikające z
przepisów ustawy, nie odciążając pracowników z dotychczasowych
obligacji zawodowych. Czy nie zabrakło ustawodawcy wyobraźni,
by sądzić, że pani Basia lub pan Janek, zajmujący się dotąd w
swoim urzędzie logistyką, księgowością, problematyką kadr i
płac lub wydawaniem decyzji administracyjnych, ochoczo zajmą
się po godzinach pracy pogłębianiem wiedzy o zasadach ochrony
informacji wymagających ochrony przed nieuprawnionym
ujawnieniem, to jest liczącą ponad 90 artykułów ustawą,
kilkunastoma rozporządzeniami wykonawczymi, literaturą fachową
i wytycznymi resortowymi???
Nie matura lecz chęć szczera...
Mój podstawowy zarzut pod adresem ustawodawcy – a pośrednio
służb ochrony państwa, których wkład w tworzenie właściwych tu
aktów normatywnych jest bezsprzecznie fundamentalny - dotyczy
tolerowania amatorszczyzny i personalnego „rękodzieła” poprzez
cedowanie obowiązków wynikających z przepisów uoin na osoby
częstokroć niekompetentne, przypadkowo dobrane i
niezainteresowane pogłębianiem kwalifikacji w dziedzinie
ochrony informacji niejawnych. Zważmy, że nieuprawnione
ujawnienie informacji chronionych na podstawie przepisów uoin
może w konsekwencji:
|
spowodować istotne
zagrożenie dla podstawowych interesów Rzeczypospolitej
Polskiej, a w szczególności dla niepodległości lub
nienaruszalności terytorium, interesów obronności,
bezpieczeństwa państwa i obywateli, albo narazić te
interesy na co najmniej znaczną szkodę [5], |
lub
|
narazić na szkodę interes
państwa, interes publiczny lub prawnie chroniony interes
obywateli albo jednostki organizacyjnej [6]. |
Czy w realiach państwa nieposiadajacego przez ostatnią
dekadę (1989 - 1999) nowoczesnej regulacji prawnej w
dziedzinie ochrony informacji niejawnych, a w konsekwencji
pozbawionego w praktyce rozpowszechnionych i zweryfikowanych
zasad kultury ochrony informacji [7] można było oczekiwać
pozytywnych rezultatów operacji przeszczepienia na
postsowiecki grunt zachodnich rozwiązań ustawodawczych, w tym
scedowania obowiązków ochrony tajemnicy państwowej i
służbowej, na osoby mentalnie i profesjonalnie nieprzygotowane
do realizacji skomplikowanych i niełatwych zadań w tej
materii? Intuicja podpowiada mi, że brak medialnych doniesień
o naruszaniu fundamentalnych zasad ochrony informacji
niejawnych w jednostkach organizacyjnych, zobligowanych do
stosowania przepisów uoin, spowodowany jest wyłącznie:
1. subiektywną lub obiektywną nieudolnością wydziałów ochrony
informacji niejawnych funkcjonujących w strukturach służb
ochrony państwa, właściwych do kontroli ochrony tych
informacji oraz kontroli przestrzegania przepisów wydanych w
tym zakresie,
2. rygorystycznym przestrzeganiem przez kierownictwo tych
służb określonych względów taktycznych w polityce
informacyjnej.
W mediach ogłasza się jedynie informacje o przypadkach
trudnych do ocenzurowania lub przydatnych określonym
środowiskom w walkach głównych ugrupowań politycznych. Gdy
redakcja „NIE” ujawniła głośną „aferę dyskową” w MSZ [8] szef
ABW poinformował media, że już dwa lata wcześniej podległe mu
służby, kontrolujące stan ochrony informacji niejawnych w
Ministerstwie Spraw Zagranicznych, stwierdziły
nieprawidłowości na podstawie których ABW powiadomiło
prokuraturę. Na marginesie nasuwają się w tym kontekście dwa
pytania: co zrobiła prokuratura z powiadomieniem uzyskanym od
ABW przed dwoma laty oraz co robi obecnie w sprawie „afery
dyskowej” - czy oczekuje na finał żenującej batalii na
szczytach „elit”, czy też ustala, co to właściwie jest ten
„dysk twardy”?
Mam świadomość, że określona część populacji pełnomocników
ochrony wykonuje przypisane im obowiązki wzorowo, kosztem
poświęcania wolnego czasu na samokształcenie, poszukiwanie i
studiowanie literatury przedmiotu, odwiedzając systematycznie
internetowe „kąciki” umożliwiające wymianę doświadczeń. Są to
z reguły „entuzjaści – hobbyści” niełatwej sztuki ochrony
informacji. Należy im współczuć, bo rzadko znajdują
zrozumienie i wsparcie u kierowników jednostek organizacyjnych
(o otoczeniu środowiskowym już nie wspomnę), wykłócając się o
wyegzekwowanie podstawowych środków do pracy – nie tylko
materialnych. Ale równolegle funkcjonują pełnomocnicy „z
przypadku” i z ”łapanki”, którzy z lepszym lub gorszym
skutkiem zrealizowali to, co im kiedyś nakazano, tj.
przeprowadzili (lub nie) zwykłe postępowania sprawdzające
wobec wytypowanego personelu, rozdali owym wybrańcom
poświadczenia bezpieczeństwa, dopilnowali organizacji tajnej
kancelarii i zajęli się tym, czego na co dzień wymaga
pracodawca, czyli podstawowymi obowiązkami służbowymi,
niezwiązanymi z informacjami niejawnymi.
Proponuję poniżej niewielki test. Jeśli ktoś z czytelników
twierdząco odpowie na którekolwiek z pytań lub zna ciekawsze
przypadki, niż tu przykładowo wymienione, to moje
dotychczasowe tezy są w pełni uzasadnione:
|
Czy można w kategoriach
ustawowej powagi traktować, jako wykwalifikowanego
pełnomocnika ochrony osobnika [9], który w trakcie każdej
z narad organizowanych przez instancję zwierzchnią z
nieukrywanym przejęciem i wypiekami na twarzy notuje w
przesznurowanym (a jakże!) kajecie nazwy i lokalizację
aktów prawnych odnoszących się do ochrony informacji
niejawnych?
|
|
Czy należy spuścić „kurtynę
miłosierdzia” na pełnomocnika, który zapytany o plan
ochrony informacji niejawnych w jednostce organizacyjnej,
wydobywa z szafy plan ochrony osób i mienia napisany przez
licencjonowanego pracownika ochrony fizycznej w czasach,
gdy nikt jeszcze nie słyszał o uchwaleniu przepisów uoin?
|
|
Czy jest nadzieja na
dokonanie zmian w świadomości pełnomocnika twierdzącego z
uporem, że personel firmy zewnętrznej całodobowo fizycznie
i elektronicznie chroniącej obiekt, w którym przetwarza
się i przechowuje informacje niejawne, nie musi
legitymować się poświadczeniami bezpieczeństwa i nie
istnieje w takich okolicznościach potrzeba opracowania
stosownej umowy stron oraz instrukcji bezpieczeństwa
przemysłowego [10]?
|
|
Czy pełnomocnik, cedujący
wykonywanie pracochłonnych czynności związanych z
prowadzeniem zwykłych postępowań sprawdzających na barki
podległego personelu (bo osobiście nie ma na to czasu,
warunków i ochoty), powinien być odwołany w trybie
natychmiastowym, skierowany na ponowne przeszkolenie do
służb ochrony państwa, czy też awansowany do któregoś z
ministerstw (wszak znakomicie potrafi zarządzać pracą)?
|
|
Czy pełnomocnik winien
posługiwać się w rozwiązywaniu problemów ustawą,
rozporządzeniami wykonawczymi oraz wytycznymi służb
ochrony państwa, czy też czerpać wiedzę z treści
osobliwych częstokroć okólników wydawanych przez instancje
zwierzchnie?
|
|
Jakie są szanse, że kandydat
na pełnomocnika ochrony, który nie potrafi samodzielnie
wypełnić ankiety bezpieczeństwa osobowego (bo jest zbyt
skomplikowana), będzie w perspektywie właściwie realizował
ustawowo przypisane mu zadania? |
Skoro prawodawca przyjął koncepcję w myśl której
pełnomocnikiem może zostać każdy, kto ... [11], nie budzi
wątpliwości fakt, że prawidłowość wywiązywania się z
nałożonych nań ustawowych obowiązków uzależnione jest
wyłącznie od stanu przeszkolenia pełnomocników przez służby
ochrony państwa.
Szkolić każdy może?
Na podstawie art. 14 ust. 1 pkt 5 uoin „służby ochrony państwa
są właściwe do szkolenia i doradztwa w zakresie ochrony
informacji niejawnych”. Ponadto przepisy rozdziału 8 ustawy,
zatytułowanego „Szkolenie w zakresie ochrony informacji
niejawnych”, enumeratywnie określają podmioty upoważnione do
prowadzenia szkoleń wskazując na:
1. funkcjonariuszy i żołnierzy służb ochrony państwa –
właściwych do szkolenia pełnomocników ochrony oraz osób, o
których mowa w art. 27 ust. 3 – 8 uoin,
2. pełnomocników ochrony – upoważnionych do szkolenia osób
zatrudnionych lub pełniących służbę w jednostkach
organizacyjnych.
Od ponad 2 lat jesteśmy świadkami tolerowania pozaustawowej
praktyki realizowania szkoleń z dziedziny ochrony informacji
niejawnych przez podmioty nieuprawnione [12]. Rzecz jasna,
praktyka ta wpisana jest w modną poetykę komercjalizacji
wszelkich działań w dziedzinie życia publicznego, a szkolenia
organizowane przez przeróżne stowarzyszenia, firmy i
„znajomych królika” zabezpieczyć mają ich organizatorom dopływ
środków na przeżycie w niełatwych czasach lub na realizację
deklarowanych frazesów, tzn. wzniosłych celów statutowych.
Trudno snuć domysły, co do rodzaju wykładni przepisów uoin,
którą twórczo zastosowano dla umożliwienia działalności
szkoleniowej podmiotom nieuprawnionym – lub, jak kto woli –
nieuwzględnionym w ustawie, gdyż dotąd nie zetknąłem się z
oficjalnym stanowiskiem służb ochrony państwa, wyjaśniającym
genezę i praktyczne skutki opisywanej sytuacji. Prywatnie
uważam, że przepisy uoin wprowadziły trudny do kwestionowania
i niezbywalny monopol dla służb ochrony państwa w dziedzinie
szkoleń w zakresu ochrony informacji niejawnych. Uwzględniając
złożoność i delikatność tej materii uznaję racjonalność
intencji ustawodawcy: służby specjalne, powołane do
monitorowania i zwalczania zagrożeń dla podstawowych interesów
państwa, są w tym przypadku jedynym właściwym i kompetentnym
podmiotem do organizowania i prowadzenia omawianych szkoleń,
gdyż programując ich wątki tematyczne bazują na rozpoznanym i
rzeczywistym stanie potencjalnych niebezpieczeństw dla
informacji podlegających ochronie. Za stratę czasu (i
pieniędzy) uznaję natomiast delegowanie osób do udziału w
szkoleniowych imprezach organizowanych przez podmioty
komercyjne, w trakcie których po raz sto sześćdziesiąty
pierwszy poruszone zostaną problemy sposobu adresowania
kopert, zabezpieczania okien kratami lub folią, względnie
monitorowania ruchu osobowego w sąsiedztwie kancelarii tajnej
Dostrzegam natomiast szerszy problem. W 2001 roku
znowelizowano przepisy uoin, a obecnie trwają w parlamencie
prace nad kolejną, merytorycznie głęboką, zmianą tej ustawy.
Nie wypracowano dotąd jakiegokolwiek trybu postępowania,
mającego na celu rzeczywiste zaznajomienie pełnomocników
ochrony z istotą dokonywanych w ustawodawstwie zmian. Absurdem
jest liczenie przez służby ochrony państwa na to, że większość
z pełnomocników przyswoi prawne nowinki we własnym zakresie (i
właściwie je zinterpretuje). Uważam, że służby ochrony państwa
winny wdrożyć określony system dokształcania pełnomocników
ochrony, których pełną ewidencją zresztą dysponują. Szkolenia
takie – dla zaoszczędzenia wydatków podmiotom zobowiązanym do
stosowania ustawy - winny być organizowane na szczeblach
regionalnych: wszakże w każdym z województw funkcjonuje
delegatura ABW, a w niej komórka ochrony informacji
niejawnych. Ideałem byłoby organizowanie „sesji
dokształcającej” dla pełnomocników ochrony po przeprowadzeniu
wobec nich kolejnego postępowania sprawdzającego [13] lub po
każdej poważnej nowelizacji ustawy. Wyasygnowanie kilkuset
złotych (raz na pięć lat) przez podmiot delegujący
pełnomocnika na sugerowany rodzaj szkolenia uzupełniającego
nie zrujnuje budżetu żadnej firmy lub instytucji.
Problem zapewnienia przez służby ochrony państwa
wykwalifikowanej kadry szkoleniowej byłby ich wyłączną sprawą
organizacyjno – personalną: w strukturach tych pracuje kilka
tysięcy funkcjonariuszy, więc desygnowanie kilkudziesięciu z
nich do stałej, aktywnej pracy w komórkach ochrony informacji
niejawnych, kosztem etatowego uszczuplenia pionów
logistycznych, powinno w konsekwencji pozytywnie wpłynąć na
funkcjonowanie (i społeczne postrzeganie) służb. Rozwój
sytuacji w ABW dodatkowo sprzyjać może takiej reformie, bo do
służby przywróconych ma być kilkuset funkcjonariuszy
zwolnionych w ramach ostatniej (której, to już z kolei?) z
popularnych w służbach specjalnych akcji oczyszczania
szeregów.
Równolegle kierownictwo służb specjalnych przemyśleć powinno
koncepcję wydawania interesująco i przystępnie redagowanego
periodyku przeznaczonego dla pełnomocników ochrony. Mógłby to
być miesięcznik lub kwartalnik, prenumerowany obowiązkowo
przez każdą z jednostek organizacyjnych zobligowanych do
wdrożenia norm uoin, zawierający treści przydatne w pracy
każdego "pionu ochrony", stanowiący jednocześnie forum wymiany
doświadczeń osób profesjonalnie związanych z problematyką
ochrony informacji. W razie braku „mocy redakcyjnych” i
pomysłu na periodyk proponuję służbom skorzystanie z usług p.
Pawła Chachurskiego, który z własnej inicjatywy i z racji
hobbystycznego zapału stworzył znakomity serwis internetowy
„Informacja niejawna”. Lepszej rekomendacji nie trzeba.
Wnioski
Nie chciałbym, aby czytelnik opacznie zrozumiał moje intencje.
Osobliwością jest fakt, że moje poglądy dotyczące pracy
pełnomocników ochrony publikuję w serwisie internetowym,
systematycznie odwiedzanym przez osoby znakomicie realizujące
zadania w dziedzinie ochrony informacji, poszukujące źródeł
pogłębiania wiedzy i wymiany doświadczeń. Pełnomocnicy „z
łapanki” i „z przypadku” raczej tu nie zaglądają, tym
bardziej, że ich pracodawcy doznaliby szoku na propozycję
wyposażenia „pionu ochrony” w dostęp do Internetu.
Uważam, że kierownicy jednostek organizacyjnych, typujący
kandydatów na pełnomocników ochrony, powinni powierzać takie
obowiązki osobom legitymującym się praktyką w pracy z
informacjami niejawnymi lub weryfikowalnym poziomem wiedzy w
tej materii. Warto też przemyśleć wprowadzenie do ustawy
ostrzejszych kryteriów doboru kandydatów na pełnomocników.
Sugerowałbym między innymi, aby szkolenia, o których mowa w
art. 54 uoin, organizowane przez służby ochrony państwa,
kończyły się egzaminem (testem), od którego wyników
uzależnione byłoby mianowanie osoby pełnoprawnym
pełnomocnikiem ochrony.
Na zakończenie zadać należy pytanie czy można zdefiniować,
chociażby w teorii, kryteria doboru idealnego pełnomocnika ds.
ochrony informacji niejawnych? Wiem, rzecz jasna, że idealny
model pełnomocnika, pokryty kurzem, spoczywać mógłby w Sevres
pod Paryżem, a nie funkcjonować w typowym polskim urzędzie,
niemniej pokuszę się o kilka uwag.
Wychodzę z założenia, że pełnomocnik funkcjonujący w
jakimkolwiek podmiocie zobowiązanym do respektowania przepisów
uoin winien realizować zadania w zakresie ochrony informacji
sensu largo, zatem nie tylko zajmować się kwestiami zasad
ochrony i udostępniania informacji stanowiących tajemnicę
państwową i służbową, lecz wszelkimi występującymi w danej
instytucji (czy firmie) innymi tajemnicami prawnie
chronionymi. Winien więc dysponować, co najmniej dobrą,
znajomością następujących regulacji prawnych:
|
ustawy o ochronie informacji
niejawnych, |
|
ustawy o ochronie danych
osobowych, |
|
ustawy o dostępie do
informacji publicznej, |
|
ustawy o ochronie osób i
mienia, |
|
ustawy o świadczeniu usług
drogą elektroniczną, |
|
ustawodawstwa szczegółowego
regulującego obieg, przechowywanie i udostępnianie
informacji w zatrudniającym go podmiocie (np. Prawo
bankowe, Kodeks postępowania administracyjnego, Kodeks
pracy, Ordynacja podatkowa, ustawa o pracownikach
samorządowych, ustawa o zwalczaniu nieuczciwej
konkurencji, etc.). |
Pełnomocnik winien posiadać umiejętności opracowywania
aktów normatywnych dla potrzeb zatrudniającego go podmiotu,
jak też instrukcji, planów, dokumentów analitycznych i
materiałów szkoleniowych. Biorąc pod uwagę, że jednym z zadań
pełnomocnika jest szkolenie personelu w dziedzinie ochrony
informacji niejawnych, warto by cechowały go uzdolnienia
pedagogiczne. Kolejnym walorem pełnomocnika byłaby umiejętność
właściwej współpracy w jego środowisku zawodowym – wszakże
kierować ma on „pionem ochrony”, szkolić personel, prowadzić
postępowania sprawdzające, realizować działania wyjaśniająco –
kontrolne.
Uwzględniając wrażenia wynikające z tej „wyliczanki”
konsekwentnie obstawał będę przy tezie, że kierowane przez
pełnomocników „piony ochrony”, funkcjonujące w podmiotach
zobowiązanych do respektowania norm uoin, powinny zostać
przekształcone w komórki koordynujące zadania w zakresie
ochrony informacji sensu largo, zaś pełnomocników mających w
świetle tej koncepcji znaczną ilość obowiązków służbowych
uwolnić należy z realizacji innych zadań wykonywanych dotąd na
rzecz pracodawcy. Powie ktoś, że to utopia. Niestety,
ustawodawca nie zagwarantował kandydatom na pełnomocników, że
to łatwa, dobrze płatna i reprezentacyjna funkcja.
Zapraszam do dyskusji.
& Witold Rygiel
Autor jest pełnomocnikiem ds. ochrony informacji niejawnych w
Urzędzie Skarbowym w Pile.
PRZYPISY:
[1] Dorota Kołakowska, Zadecyduje urzędnik, Rzeczpospolita z
dnia 14 stycznia 2004 r.
[2] W. Rygiel, Projekt nowelizacji ustawy o ochronie
informacji niejawnych w ocenie pełnomocnika ochrony. Przed
pierwszym czytaniem – poprawić, Rzeczpospolita z dnia 8
sierpnia 2003 r.
[3] Czyli Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego lub Wojskowe
Służby Informacyjne - art. art. 38, 39 i 74 a ust.1 uoin.
[4] Art. 18 ust. 2 uoin.
[5] Art. 2 pkt 1 uoin.
[6] Art. 2 pkt 3 uoin.
[7] Sygnalizowany problem wymaga omówienia w ramach odrębnego
tekstu. Znacząca jest okoliczność, że w okresie minionej
dekady zagadnienia ochrony tajemnicy i państwowej i służbowej
praktycznie nie interesowały mediów i środowisk politycznych.
[8] Zainteresowanych zapraszam do lektury mojej publikacji
„Tuzin twardzieli”, dostępnej w internetowym serwisie „Prawo i
Internet” : http://www.vagla.pl/skrypts/dwanascie_twardych_dyskow.htm
[9] Płeć i kolor włosów osobnika nie mają w tym przypadku
decydującego znaczenia.
[10] Por. art. 65 ust. 1 i ust. 3 w zw. z art. 74a uoin.
[11] Art. 18 ust. 3 uoin.
[12] Otwarte pozostaje pytanie o związki przyczynowo –
skutkowe tego zjawiska z konsekwencjami ostatnich wyborów do
Sejmu (m. in. zmian na kierowniczych szczeblach służb ochrony
państwa).
[13] Problem częstotliwości dokształcania pełnomocników
ochrony legitymujących się uprawnieniami dostępu wyłącznie do
informacji niejawnych stanowiących tajemnicę służbową
(dziesięcioletni okres ważności poświadczeń) rozwiązać można
wprowadzając konieczność poddania ich szkoleniu
uzupełniającemu po upływie 5 lat od daty wydania poświadczenia
bezpieczeństwa osobowego.
|